Każdy programista spędza dużo czasu przed komputerem, nie tylko w pracy ale i poza nią. Należy pamiętać o dobrym wypoczynku, a najlepiej takim, który nas rozwinie w jakiś sposób. Pomijam temat oczywisty, czyli trening fizyczny, pamiętajcie jednak o umysłowym.
Jedną z rzeczy które są potrzebne programiście to ogromna wyobraźnia, a tę rozwija literatura, a przede wszystkim ta z gatunku fantasy.
Dla tych co rozpoczynają przygodę z fantasy, a także i dla starych wyjadaczy, chciałbym polecić “Kroniki żelaznego druida” pióra Kevin’a Hearne. Jest to niesamowita seria przygód o niejakim Atticus O’Sullivan’nie, który wraz ze swoim psem Oberonem ukrywają się w Arizonie przed rozwścieczonym Celtyckim bogiem. Nasz druid wygląda jak zwykły student, i nikt nie posądziłby go o to że ma za sobą przeszło dwa tysiące lat życia, a tym bardziej że kumplował się z Jezusem gdy ten jeszcze chodził żywy po Ziemi, a i teraz potrafią się spotkać na szklaneczkę szkockiej. W świecie, który wykreował Kevin Hearne: wampiry, wilkołaki czy nawet istoty boskie z różnych panteonów, ukrywają się pomiędzy szarymi ludźmi i starają się żyć w harmonii. Niestety nic nie trwa wiecznie, a bańka w której żył Atticus pękła i musiał zawalczyć kolejny raz o życie. Przygoda naszego druida wiedzie przez niesamowite miejsca na Ziemi i poza nią, nie raz zaciąga dług wdzięczności, by potem za niego słono zapłacić.
Historia jest bardzo ciekawa, wręcz pędzi z kolejnymi problemami i wyzwaniami, a całość charakteryzuje duże poczucie humoru i zaskakujące zwroty akcji.
Warto wspomnieć o autorze, który urodził się i żyje w Arizonie, podobnie jak nasz główny bohater. Jednak nie da się ukryć, że fascynuje go Polska. Już w pierwszym tomie mamy sporo nawiązań, którymi np są polskie wiedźmy, czy niesamowite wywody psa Oberona na temat polskiej kiełbasy. W pewnym punkcie historii druida, odwiedza on Katowice (szkoda że nie wspomnieli o firmie Qarbon IT) gdzie mają okazję podziwiać piękno naszych lasów i zachwycać się żubrówką.